Edukacja przyrodnicza „Przyroda moich dziadków”
Wspomnienia mojej mamy …
W ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat w przyrodzie zaszło wiele zmian. Technika poszła do przodu, przez co wpłynęła także na nasze środowisko, również w okolicy domu rodzinnego mojej mamy. Mama mieszkała w Iławie przy ulicy Jasielskiej 4 (kiedyś Hibnera). Rozmawiając z nią, dowiedziałam się wielu ciekawych rzeczy na temat zaistniałych zmian.
Kiedyś ludzie korzystali z przyrody w nieco inny sposób. Przykładano większą uwagę do przetwarzania warzyw i owoców, wykorzystywania zasobów naturalnych. Chcąc czerpać z zasobów przyrody, ludzie musieli o nią dbać.
Blok, w którym mieszkała moja mama, był kiedyś otoczony z każdej strony murem. Sąsiaduje on z więzieniem. Mieszkali tam wcześniej wyłącznie pracownicy więzienia wraz ze swoimi rodzinami. W latach 70 – tych znajdowały się przy nim kurniki, szopki oraz chlewiki. Hodowano w nich kury oraz świnie. Dowiedziałam się także od mamy, że ubój świń odbywał się przy domach. Świnie były później przerabiane (także w domach) na pasztetową, kaszankę, salceson itp.
Niedaleko stały również bloki, przy których były ogródki i uprawiano w nich warzywa tj. marchew, seler, por, pietruszkę, szczypior. Wykorzystywano je głównie do zup. Było to bardzo praktyczne rozwiązanie, gdyż wszelkie potrzebne warzywa znajdowały się „w zasięgu ręki”. Trzeba było jednak o nie dbać. Warto też wspomnieć, że nie sadzono w nich żadnych drzew owocowych.
Ludzie, którzy mieszkali w blokach, nie posiadających ogródków przydomowych, swoje uprawy mieli w ogródkach działkowych, znajdujących się dość niedaleko (przy ulicy Wiejskiej 2). Były to tereny niezabudowane.
Wiele owoców przetwarzano. Robiono z nich np. marmoladę, kompoty. Przetwory te przechowywano w piwnicach razem z warzywami, np. marchewkę trzymano w skrzyniach, w piasku, by dłużej zachowywała świeżość. Również w piwnicy nie brakowało beczki z zapasem kiszonej kapusty na zimę.
Kiedyś bardzo popularnymi odmianami jabłek były papierówki, antonówki, szara reneta, złota reneta. Teraz natomiast są to np. lobo, cortlandy. Również rolnicy uprawiali wiele roślin. Na ich polach pojawiała się pszenica, żyto, jęczmień, owies, rzepak, słonecznik, buraki pastewne, ziemniaki.
Wszystkie warzywa i owoce nie były dawniej dostępne w sklepach spożywczych tak, jak ma to miejsce teraz. Trzeba było jesienią zaopatrzyć się w zapasy na zimę, np. ziemniaki kupowano na worki od gospodarzy lub jeżdżono na wykopki i stamtąd też je przywożono.
Poza tym rolnicy hodowali wiele różnych zwierząt – kury, kaczki, gęsi, świnie, krowy, a czasem nawet owce. Krążyło wtedy powiedzenie: „Kto ma owce, ten ma, co chce”. Zwierzęta hodowano m.in. na pióra, wełnę, jajka, mięso. Kobiety przędły wełnę na swetry, skarpety czapki i rękawice.
Zmiany, jakie nastąpiły na przełomie tych kilkudziesięciu lat, były spowodowane kilkoma czynnikami. Ogródki działkowe przeniesiono w inne miejsce, ze względu na budownictwo wielorodzinne, rozbudowę miasta, napływ ludzi ze wsi do miasta. Przyczyną rezygnacji z prowadzenia ogródków przydomowych, a także kurników była coraz większa dostępność różnych produktów spożywczych w sklepach.
Kolejną różnicą pomiędzy przeszłością a teraźniejszością jest to, że rolnictwo jest obecnie nastawione na hodowlę ukierunkowaną na konkretne zwierzę np. wyłącznie krowy. A także uprawia się min. zboże – pszenżyto.
Na zdjęciach udostępnionych przez moją mamę, możemy zaobserwować rozwój techniki (różne pojazdy) a także zmiany przyrody i otoczenia ludzi.
Wspomnienia spisała Maria Szpanowska z klasy 2 a1